Waldemar Łysiak ,,Karawana literatury". O literaturze niskich lotów, która udaje literaturę wysoką.



         W listopadzie zawrzało, ponieważ ukazała się książka Waldemara Łysiaka, w której pisarz — jako jeden z nielicznych — odważnie mówi o postępującym procesie spychania literatury wysokiej w otchłań zapomnienia, przy jednoczesnym hołubieniu literatury tandetnej. Według niego coraz więcej książek pretenduje do miana produktów literaturopodobnych, które praktycznie, przy stukocie klawiszy klawiatury, tworzą się same:

Dostępność laptopów stworzyła przeogromną ,,literaturę laptopową", a świadomość, że ,,śpiewać każdy może" przełożona na pisanie stworzyła hordy ,,literatów", którym glejt pisarski daje fakt, iż w szkole nauczono ich pisać". Ludzie ci nie szanują [...] łacińskiej maksymy[...],,trud jest w zwięzłości", więc bałamucą czytelnika słowotokiem swobodnym (model: bla-bla-bla, bez rygorów, hamulców, elementarnych reguł); nie męczą się gramatyką, manierą, stylem [...]



      Wydaje się, że autor ma stuprocentową rację. Obecnie przeżywamy zalew literatury pornograficznej oraz twórczości celebryckiej. Założę się, że autorzy tych książek tworzyli swoje dzieła właśnie na laptopie podczas podróży pociągiem.:) Łysiak podaje nazwiska pisarzy rodzimych i zagranicznych, których uważa za twórców ,,literatury wagonowej". Padają też tytuły książek, o których wyraża się, mówiąc eufemistycznie, niepochlebnie. Pisarz przypomina, że Helena Mniszkówna — królowa kiczu, gwiazda ,,brukowego romansu" ma swoich następców współcześnie i są to pisarze powszechnie uznani za znakomitych. 

          Bardzo interesującą kwestią, którą Łysiak poruszył jest rzecz o Nagrodzie Nobla — nagrodzie wielce upolitycznionej. Nagrodzie, która uhonorowuje za ,,poprawność polityczną", a wyróżnieni pisarze są w większości twórcami miernymi. Autor wytyka też przewinienia na polskim podwórku. Wyjaśnia na jakiej zasadzie tworzy się wszelkie rankingi i listy bestsellerów. Objaśnia też politykę przyznawania nagród literackich. Pozostaje nadzieja, że słabe ,,twory" zweryfikuje czas:


Produktem ubocznym ,,literackich kanonów", lansowanych nie bezinteresownie przez salonowe ,,autorytety" i salonowe media, jest coś innego, dużo ciekawszego: literackie mody, zazwyczaj tendencyjne, fałszywe, dmuchane, balonowe, które Czas bezlitośnie obnaża. Kolumbijski filozof Nicolas Gomez Davila mówił: ,,Kłamliwe wychwalanie jakiejś literatury nie zwiedzie przyszłych pokoleń nie dlatego, że te generacje będą inteligentne, tylko dlatego, że Czas zezwoli tekstowi przemówić własnym głosem"

        Łysiak odpowiada na pytanie: Jak to się stało, że ,,literatura tandetna" zdobyła taką popularność? A moim zdaniem najważniejszym pytaniem w tej książce jest: Od czego ucieka literatura nowoczesna, eksperymentalna, awangardowa? 

           Jeśli miałabym coś skrytykować, to czytając tę książkę zastanawiałam się nad zasadnością zamieszczania w niej całej historii głośnego już sporu Łysiak-Ziemkiewicz. Panowie spierają się ze sobą wyłącznie ,,na łamach", a czytelnicy obu twórców (czyli nierzadko zwolennicy zarówno jednego, jak i drugiego) zostali niejako w te ich utarczki wciągnięci. Rzecz w tym, że Łysiak obraził się śmiertelnie na Ziemkiewicza za to, że ten nie przytoczył jego nazwiska w swojej książce pt. Michnikowszczyzna. Ziemkiewicz miał konkretnie napisać, podkreślić, wytłuścić, że Łysiak był w Polsce prekursorem krytyki Michnika. Ziemkiewicz natomiast wyjaśnił, że nie chodziło mu o napisanie kolejnej książki, w której autor przedstawia świadectwo zaciekłych oponentów Michnika. Ziemkiewicz zrobił coś zupełnie innego — przytoczył opinie jego ,,wyznawców", ,,wielbicieli", zwolenników, dzięki którym osiągnął efekt zdecydowanie lepszy. W tym przypadku obstaję akurat za argumentacją Ziemkiewicza — jest po prostu racjonalna.  Jednakże uważam, że prywatne konflikty Łysiaka nie powinny być rozstrzygane w ten sposób, że w książce o upadku kultury, dokładniej — literatury autor niepotrzebnie tworzy rozdział pt. Casus Ziemkiewicz. Moim zdaniem niesmaczne.

           Pomijając ten nieszczęsny casus, uważam, że książka jest rewelacyjna. Jest jak kubeł zimnej wody — błyskawicznie otrzeźwia. Karawana literatury skłania do refleksji, wyrabia gust literacki i uczula czytelników na tzw. ,,literaturkę".

8 komentarze :

ksiazkowiec pisze...

Ładnie tu:)
Oddałaś sedno. Chętnie skierowałabym tutaj nurt dyskusji u mnie. Dlaczego weszła na mielizny i meandry? Chyba rozdrażniły dyskutantów nazwiska, bo inaczej przyjmuje się ogólne racje, a gorzej już, gdy atakują tego, którego czyta się do poduszki.
A co do Łysiaka i Ziemkiewicza. W ostatnim numerze "Do Rzeczy" mają felietony na sąsiednich stronach i po zamknięciu pisma, przytulają się! Wspaniały widok;)

Unknown pisze...

Również czytam ,,Do rzeczy" i to ich ,,sąsiedztwo" to rzeczywiście ironia losu. :)
A odnośnie nazwisk - bo pamiętam zaciekłą dyskusję na Twoim blogu- dlaczego stawia na równi Tolkiena i Lema z Kosińskim, to ja to widzę w ten sposób: Łysiak nie skrytykował twórczości Tolkiena, nie powiedział, że to stek bzdur, tylko zwrócił uwagę na to, że ta twórczość funkcjonuje jakoby W ZASTĘPSTWIE mitologii antycznej-fundamentu kultury europejskiej. Obawia się, że w przyszłości zostanie zerwany kod kulturowy.
Bardzo dziękuję za miłe słowa.

Unknown pisze...

Wydaje mi się, że cały ten spór jednak wynika z tego, że Łysiak ma bardzo duże mniemanie o sobie i obraził się, że Ziemkiewicz nie umieścił jego nazwiska w swojej książce, a przecież to było zamierzone działanie. Szkoda, że Łysiakowi tak ciężko przychodzi zrozumienie tego, no ale poniekąd poznaliśmy już jego twórczość i wiemy, że lubi, gdy łechta się jego próżność:)

kasandra_85 pisze...

Czuję się zachęcona!
Pozdrawiam:)

Flora pisze...

Sama chętnie zapoznałabym się z tą książką, również zaobserwowałam zjawisko popularności literatury najniższych lotów.

Diana Bibliofilka pisze...

Łysiaka bardzo cenię, książkę uważam również za wartościową pozycję. Jednakże wcześniejsze książki Pana Łysiaka były zdecydowanie lepsze, teraz już się niestety od paru lat trochę powtarza, zarówno w felietonach jak i książkach.

Anonimowy pisze...

W. Łysiak czyni w książce okrutne błędy, min. przywołuje książkę Gretkowskiej pt "Kabaret metafizyczny".

antygazetnik antywyborczy pisze...

No nie, przecież wyraźnie Ziemkiewicz wypiął się na Łysiaka, to widać, a co do rozdziału dla Ziemkiewicza, to już zakrawa na śmiech.Pan Ziemkiewicz ma się za najlepszego ale niestety ,nie dorósł. I jeśli tak postępuje, to już i nie dorośnie.A co do książki "KARAWANa Literatury" to uważam ją za niezłą. Błędem jest tylko pycha autora, to powoduje ,że wielu czytelników odstręcza od czytania.Najgorsze jest to ,że Łysiak pisze prawdę o tej całej jaczejce którą stworzył syn Ozajasza .Teraz sami oceńcie gdzie ta banda doprowadziła Polskę i Polaków. I nikt nic nie robi ,żeby to zmienić.

Prześlij komentarz