Marcin
Wolski to niewątpliwie jeden z najlepszych polskich satyryków. W latach 80. był
pomysłodawcą i kreatorem objazdowego kabaretu, toteż nie dziwi, że pisarz
odkurzył swoje wspomnienia związane z ówczesną
działalnością i na kanwie tych doświadczeń stworzył rasowy kryminał osadzony w
czasach PRL-u, z artystami estradowymi na pierwszym planie:
Kilkanaście lat swego życia spędziłem jako ,,artysta obwoźny" na estradach i ich zapleczach Polski i świata. Długo myślałem, że nie da się tego uczciwie opisać, za dużo byłoby zerwanych przyjaźni, ewentualnych rozwodów... Konwencja powieści pozwala wykorzystać obserwacje, zgodnie z założeniem, że żadne z opisywanych zdarzeń nie miało miejsca, ale poniekąd gdzieś, kiedyś, komuś zdarzyły się wszystkie.
Akcja
powieści rozgrywa się na przełomie 1987 i 1988 roku. 33-letni policjant —
Bogdan Zabielski został zesłany przez przełożonych (skądinąd za uczciwość,
spostrzegawczość i brak skłonności do korupcji) z częstochowskiego komisariatu
do pracy w dochodzeniówce w Koniecpolu. Niebawem przyjdzie się mu zmierzyć z morderstwem
dokonanym na 17-letniej licealistce —Małgorzacie Karczykiewicz, której ciało
odnaleziono w śnieżnej zaspie. Gdyby nie jego profesjonalizm, zapewne uznano by
tę śmierć za samobójczą. Jednak bruzda na szyi dziewczyny jednoznacznie
wskazuje na uduszenie. Ustalono też, że ofiara nie broniła się przed swoim oprawcą.
Zabójca
byłby nieuchwytny, gdyby nie fakt, że tym razem uprowadził dziewczynę, która jest
bliska sercu Bogdana. Zanim Monika została porwana sprzed domu, była z siostrą
Zabielskiego — Kamillą na programie estradowym ,,Ogniem i skeczem". Po
koncercie śledził je czarny samochód z przyciemnianymi szybami. Zabielski zrobi
wszystko, by jak najszybciej dopaść zwyrodnialca i uratować Monikę, i nie
odwiedzie go od tego nieprzychylne nastawienie współpracowników i zwierzchników.
Zaczyna się wyścig z czasem, każda kolejna godzina oznacza coraz mniejsze
szanse na przeżycie dziewczyny. Jako że u schyłku komunizmu nie było komputerowej
bazy danych, Bogdan będzie musiał przeszukać w archiwum biuletyny zawierające
informacje o zaginięciach kobiet w ciągu ostatnich dwóch lat. Efekt żmudnej
pracy doprowadzi go do ustalenia konkretnej liczby ofiar i odkrycia, że kobiety
są w pewnym sensie bardzo do siebie podobne. Zaczną się wizyty u rodziców, od
których ma nadzieję usłyszeć coś, co okaże się przełomem w sprawie. Wiadomo, że
morderca dokonywał porwań w różnych zakątkach Polski i był przekonany o swojej
nieuchwytności. Kiedy Zabielski zorientuje się, że miejsca uprowadzeń pokrywają
się z trasą koncertową pewnej bardzo popularnej trupy kabaretowej, dotrze do
zespołu i kolejno przesłucha wszystkich jego członków. Okaże się, że tak naprawdę każdy z nich ma coś na sumieniu. Wolski nie upiększa środowiska
artystów. Jawią się nam jako ludzie zblazowani, zdegenerowani, dla których
moralność nic nie znaczy. To alkoholicy, erotomani, zawsze skorzy do
uczestnictwa w orgiach z fankami. Na jaw wychodzą ich powiązania ze światem
przestępczym, niektórzy z nich byli też współpracownikami SB. W rozwikłaniu tej
skomplikowanej zagadki pomoże Zabielskiemu kapitan Hardecka, która ma
łatwiejszy dostęp do wszelkich informacji.
W
międzyczasie powoli poznajemy mordercę, słyszymy jego myśli, wiemy jaki jest
jego stan psychiczny, jakimi motywami kieruje się w swojej zbrodniczej
działalności, dowiadujemy się jaki ogrom
nienawiści żywi do kobiet. Monika będzie walczyć o życie, dlatego jak najdłużej
będzie prowadzić grę z oprawcą i zacznie myśleć o ucieczce. Jednak czy można uciec
z miejsca, które jest dźwiękoszczelne, dobrze zamknięte, w którym nie ma
żadnych ostrych przedmiotów? Nadziei dodaje jej jedynie medalik z Matką Boską, a może nie tylko? W
wielkim niebezpieczeństwie jest też Bogdan, który coraz bardziej zbliża się do
odkrycia prawdy, a morderca, który jest w pobliżu doskonale o tym wie,
zważywszy że popełnił błędy przy poprzedniej zbrodni.
Powieść
jest niezwykle emocjonująca, trzyma w napięciu od początku do samego końca. Pisarz
cały czas prowadzi inteligentną grę z czytelnikiem. Jestem zachwycona jej wysokim poziomem i po raz kolejny nie
szczędzę słów podziwu Wolskiemu, który potrafi umiejętnie połączyć sceny
charakterystyczne dla przerażającego thrillera ze scenami pełnymi komizmu.
KSIĄŻKĘ PRZECZYTAŁAM W RAMACH WYZWANIA CZYTAMY KRYMINAŁY: